To jest moja piękna rodzina - teraz, gdy przywrócono spokój i powrót do zdrowia.
Mój mąż i ja poznaliśmy się, gdy mieliśmy po 18 lat. Byłam hostessą w popularnej restauracji, a on był słodkim, wytrwałym chłopakiem, który kilkakrotnie dawał mi swój numer telefonu. Kiedy w końcu zgodziłam się na naszą pierwszą randkę, spędziliśmy wieczór na rozmowie o tym, kim i czym chcemy być. W ciągu tych kilku godzin bosko zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy swoją przyszłością. Czuliśmy się jak w domu, a ja nigdy nie zapomnę, że powiedziałam sobie, aby zapamiętać nasz pierwszy pocałunek, ponieważ wiedziałam, że to będzie mój ostatni.
Po szybkich 9 miesiącach zalotów, byliśmy małżeństwem, mieszkaliśmy w mieszkaniu i zaszliśmy w ciążę z naszym pierwszym synem. Wicher opisałby pierwszy rok naszego małżeństwa, ale to był dopiero początek nieprzewidywalnego, czasem ekscytującego, niesamowicie chaotycznego życia razem. Nie żebym wtedy tak to opisywała. Moje zaprzeczenie rzeczywistości pojawiło się dość szybko. Weszłam w nasze małżeństwo z tą cechą osobowości, a postępujący alkoholizm mojego męża tylko ją spotęgował. Pierwszy raz zauważyłam, że picie mojego męża może być problemem, wkrótce po narodzinach naszego pierwszego syna. Po nocy spędzonej na piciu z kolegami z pracy, wrócił do domu nie do poznania. Pokłóciliśmy się, przestraszyłam się, więc zadzwoniłam na policję. Tę noc spędził w areszcie i tak rozpoczął się chaotyczny cykl picia, zamieszania, niepicia, powtarzania. W miarę upływu lat gromadziliśmy tego rodzaju historie. W miarę jak mój mąż pogrążał się w swoim nałogu, ja stawałam się idealnym, odizolowanym pomocnikiem. W ciągu jednego weekendu mogliśmy przejść od tragedii do ławki w kościele. Żadne z nas nie wiedziało, z czym mamy do czynienia, ani on, ani ja nie rozumieliśmy konsekwencji udawania, że "to" nie istnieje. Miały minąć lata, zanim mój dzielny mąż sięgnął dna i rozpoczął swoją niesamowitą podróż do wyzdrowienia. Dopiero po kilku latach zdałam sobie sprawę, że ja również potrzebuję wyzdrowienia.
To zabawna rzecz w tej chorobie zwanej alkoholizmem. Nie tylko wpływa ona na alkoholika, ale także stara się zniszczyć wszystkich wokół niego. Przez te wszystkie lata myślałem, że jestem tylko niewinnym obserwatorem. Nigdy nie sądziłam, że będę tak samo chora jak mój słodki mąż. Ja również zostałam uwikłana w oszustwo i beznadzieję, które zadaje ta choroba. Wciąż wierzyłam, że Ryan (mój mąż) może pić, a potem rozpaczałam, gdy w końcu to wszystko wybuchało w mojej twarzy. Nieświadomie zaczęłam budować mury wokół mojej rodziny, Ryana i mojego serca. Nikt nie mógł wiedzieć o ciemności, którą ukrywaliśmy. Tonąłem w morzu samotności, w które sam się wpakowałem, i nie miałem pojęcia, jak poprosić o pomoc. Ostatnim razem, gdy Ryan wypił, wylądował na pogotowiu. Mając pod opieką czterech małych chłopców, byłam zmuszona zadzwonić do ojca, jeśli chciałam być przy nim, kiedy wytrzeźwieje. Na początku wymyśliłam w głowie wymyślne kłamstwo, dlaczego potrzebuję mojego ojca, aby pilnował naszego najmłodszego syna. Kiedy mój tata podniósł słuchawkę, prawda wyszła na jaw i powiedziałem po prostu "Potrzebuję twojej pomocy". To był pierwszy raz od lat, kiedy byłam całkowicie szczera z kimś, kogo kochałam. Idealne wyczucie czasu. Ryan spędził następne 28 dni na leczeniu, a ja na szczęście pozwoliłam mojej rodzinie pomóc mi w codziennym życiu z naszymi czterema bardzo zdezorientowanymi i delikatnymi chłopcami.
Kiedy Ryan wrócił do domu, założyłam, że nasze życie będzie normalne. Byłby wspaniałym mężem i ojcem, o którym wiedziałam, że jest trzeźwy, a ja byłabym szczęśliwą żoną i mamą, którą rozpaczliwie chciałam być. Ryan był wdzięczny, zadowolony i cierpliwy, kiedy wrócił do domu. Byłam zdenerwowana, zła i zdezorientowana. Wiedziałam, że istnieje lokalny program 12 kroków dla ludzi, którzy zostali dotknięci przez picie ukochanej osoby, ale nie mogłam się zmusić, żeby tam pójść. Zamiast tego ćwiczyłam, dołączyłam do grupy pisarzy i wzięłam udział w konkursie. Zgadza się, strój kąpielowy na obcasach, błyszcząca suknia, fryzura i makijaż, konkurs! Nie dorastałam konkurując w ten sposób, ale z jakiegoś powodu stało się to powołaniem. W jakim celu, nie wiedziałam, ale miałam nowy powód, aby kupić piękne buty i w tym momencie był to dla mnie wystarczający powód! Patrząc wstecz, moja decyzja o starcie w zawodach była również decyzją o rozpoczęciu mojego powrotu do zdrowia. W tym czasie poznałam kobietę, która jest trochę legendą w świecie konkursów i błagałam ją, aby mnie trenowała. Zgodziła się i nasze wspólne spotkania szybko stały się moją ulubioną częścią tygodnia. Ta kobieta (którą teraz uważam za drogą przyjaciółkę) uczyła mnie o wiele więcej niż tylko jak chodzić czy ubierać się. Uczyła mnie jak wierzyć w siebie, jak być wrażliwą i jak ponownie ufać innym. Umiejętności, których nigdy nie nabyłam lub zapomniałam, ukrywając się podczas walki Ryana z alkoholizmem. Przegrałam moje pierwsze dwa konkursy, nie dlatego, że nie byłam wystarczająco sprawna czy ładna, ale dlatego, że nie byłam wystarczająco szczera. Zamiast opowiedzieć swoją prawdziwą historię, ukryłam się za nieprawdziwą, nierealistyczną opowieścią o posiadaniu "idealnej rodziny". Wszyscy widzieli to na wylot, a do mnie dotarło to w końcu po przegranej po raz drugi. Stojąc na scenie w najpiękniejszej sukni, jaką kiedykolwiek posiadałam, usłyszałam słowa "Opowiadasz złą historię". Od tego momentu mój powrót do zdrowia poruszał się we mnie i mojej rodzinie jak pociąg towarowy. 6 miesięcy temu stanęłam na scenie w tej dokładnej sukni i opowiedziałam swoją historię, dokładnie taką, jaką czytacie dzisiaj. Dzięki łasce Boga zdobyłam tytuł Mrs California International 2015. Nie wygrałam, bo byłam najbardziej wygadana, czy piękna. Wygrałam, bo byłam najbardziej szczera, jaka kiedykolwiek byłam, i to rezonowało ze wszystkimi.
Mój powrót do zdrowia to nie tylko korony i suknie. Danie sobie przestrzeni do przetworzenia ostatniej dekady i do samooceny tego, kim jestem, okazało się być niezłą podróżą. Kilka pierwszych spotkań w moim programie spędziłam we łzach. Trudno mi było uwierzyć, że inni ludzie na tych spotkaniach śmiali się i cieszyli swoim towarzystwem. Nawet byli szczęśliwi, że tam są! Na szczęście z tygodnia na tydzień zaczęłam słuchać i słyszeć siebie w historiach nadziei, którymi dzielili się inni. Znalazłam sponsora, obecnie czytam Wielką Księgę AA i również jestem jedną z tych osób, które widzisz śmiejące się i szczęśliwe na mityngu. Nadal często płaczę, ale już nie ze wstydu czy smutku. Moje łzy reprezentują wszechogarniającą wdzięczność, jaką mam za życie w odwyku, które wybrałam ja i moja rodzina. Każdy z nas ma swoją historię walki, beznadziei, absolutnej desperacji. Mamy też wybór, by poprosić o pomoc, sięgnąć głęboko i zmienić te historie wstydu w historie honoru. Jestem pokorna i wdzięczna za możliwość dalszego dzielenia się moją historią. Z pomocą mojej wiary, rodziny i programu, jestem w stanie dzień po dniu zanurzać się głębiej w moim własnym wyzdrowieniu. Postęp, a nie doskonałość, stał się moim osobistym hymnem i jestem wdzięczna za życie pełne nadziei, które wybrałam.