W 27 lub 28 roku życia miałam swój pierwszy epizod psychotyczny. W tym czasie ukończyłam studia, wyszłam za mąż, rozwiodłam się i zrobiłam udaną karierę jako pracownik socjalny. Byłam dorosła, byłam w pełni ukształtowaną istotą ludzką.
W dniu, kiedy jestem zbyt niespokojny, aby wyjść z domu, odwiedza mnie Kobieta w Cieniu, lub jej wspomnienie. Była osobą otwartą, żądną przygód, zabawną i odważną. Spotykała ludzi na promie lub w parku i zapraszała ich do domu lub podążała za nimi do ich rezydencji. Lubiła chodzić do barów i restauracji, gdzie rozmawiała z ludźmi, których tam spotykała. Szybko się zaprzyjaźniała i była chętna do psot i wszystkiego, co niecodzienne. W moim odczuciu była nieustraszona i odważna.
Ta młoda kobieta odeszła tak samo jak moi dziadkowie, a mnie pozostało ją opłakiwać.
Dwadzieścia lat to dużo czasu na żałobę, ale tak to już jest. Przychodzi falami; odwiedza cię w snach, dzwoni w środku dnia, w trakcie ataku paniki. Kobieta, którą straciłem w wieku prawie 30 lat, była na ścieżce poety/pisarza i pracownika socjalnego. Była samotna, miała wielu przyjaciół; zwiedziła Europę, mieszkała na Bliskim Wschodzie i nie bała się wskoczyć do samolotu lub sama pojechać z Seattle do Los Angeles, by odwiedzić swojego ostatniego ukochanego.
Mimo że pisanie było jedyną prawdziwą pasją Kobiety w Cieniu, leki, które brałam przez pierwsze 15 lat od mojej diagnozy, uniemożliwiały mi skupienie się na pisaniu. Czytanie również było trudne. Poza oderwaniem się od rzeczywistości, porzucenie marzeń o byciu poetą było najtrudniejszą częścią schizofrenii przez pierwsze 10 lat. Opłakiwałem utratę rytmu i wewnętrznych rymów. Tęskniłem za muzykalnością w słowach i języku.
Na innych lekach przeciwpsychotycznych, zacząłem pisać ponownie około cztery lata temu. Złożyłem podanie o przyjęcie do programu MFA i zostałem przyjęty. Studiowałem poezję u znanych pisarzy. W trakcie tego procesu zorientowałem się, że to literatura faktu, a nie poezja, stała się moją miłością. Zrezygnowałem z programu MFA, aby kontynuować zajęcia z literatury faktu. Mam teraz 51 lat i dopiero zaczynam karierę pisarską. Większość pisarzy w moim wieku ma na swoim koncie wiele książek i niewiarygodne nazwiska. Ja mam mnóstwo efektów ubocznych i objawów.
Chociaż pisanie znów jest częścią mojego życia i jestem za to wdzięczna, Kobieta-Cień nie powróciła do mnie w większości przypadków. Podróżowanie jest dla mnie trudną męką. Nie mogę nigdzie wychodzić wcześnie rano, bo jeśli zaburzę moją codzienną rutynę, jestem prawie pewna, że spędzę całe popołudnie mocno naćpana od epizodu niepokoju. Jeśli podróżuję (co jest rzadkie w tych dniach), biorę późny poranny lot. Nie mogę lecieć po południu, bo jeśli przybędę do miasta po zmroku, będę przerażony i niespokojny. Do tego dochodzi jeszcze rzeczywistość związana z lekami: Boję się utraty leków lub tego, że ktoś ukradnie mi torebkę z moimi lekami, więc podejmuję środki ostrożności, aby uniknąć obu tych sytuacji. Rozdzielam leki podczas podróży tak, że jeśli zgubię jedno źródło, będę miała drugie. Z wyprzedzeniem badam też miejsce docelowe, aby sprawdzić, czy apteka, która ma moje zapisy, ma oddział w mieście, które odwiedzę. Kroki, które podejmuję od zmartwienia, troski, niepokoju i paranoi idą dalej i dalej.
Z paranoją i lękiem jako niemal codziennymi towarzyszami, jestem daleki od śmiałości, nieustraszoności czy przygód. Przez większość dni nie wychodzę z domu, a jeśli już, to tylko po to, by odebrać pocztę lub przejść pięć przecznic do mini mart po mleko lub coś innego, czego potrzebuję. Nie jestem zbyt towarzyska i nawet nie pomyślałabym o tym, żeby zaprosić kogoś spotkanego na ulicy na kawę. Wielokrotnie odwołuję plany z przyjaciółmi, ponieważ czuję się niespokojna lub źle się czuję.
Żałoba po kobiecie, którą byłam, jest prawdziwa i bolesna, ale nigdy nie chciałabym, żeby ktoś się nade mną użalał. Życie ze schizofrenią w niczym nie przypomina stereotypów przedstawianych przez media. Na przykład, wiele osób w trakcie leczenia i przyjmowania leków przestaje słyszeć głosy, a statystycznie rzecz biorąc, jesteśmy o wiele bardziej narażeni na bycie ofiarami przestępstw niż ich sprawcami - nie ma masowych strzelanin, jak te sensacyjnie przedstawiane w telewizji. Z wiekiem (co często zdarza się osobom chorym na schizofrenię), doświadczam mniej znanych objawów choroby, takich jak słyszenie głosów i urojenia, a więcej mniej znanych, takich jak brak motywacji i, w moim przypadku, skrajny niepokój.
Ale jeśli ktoś zapytałby mnie o moje życie, powiedziałbym, że jest wspaniałe. Mam przyzwoite ubezpieczenie zdrowotne, kochającego męża, dach nad głową, wystarczająco dużo pieniędzy na zakupy spożywcze i na zapłacenie rachunku za Internet. Mam komputer, więc jestem połączona ze światem przynajmniej elektronicznie. Tak, pod wieloma względami jest mi dobrze. Nie pozwala mi to jednak zastanawiać się, co osiągnęłaby Kobieta-Cień, gdyby nie umarła tak młodo; gdyby nie została zastąpiona kimś, kogo prawdopodobnie nie polubiłaby i kogo z pewnością nie rozpoznałaby, nawet w lustrze.