Czasami wydaje mi się, że moje wysiłki, by skupić się na "zasadach przed osobowościami", są równie zniechęcające jak zadanie Syzyfa, korynckiego króla z mitologii greckiej. Po sześciu i pół roku trzeźwości niektóre osobowości, które spotykam na różnych mityngach AA, przeszkadzają mi. Bez względu na to, jak bardzo się staram, jak wiele spisów przeprowadziłam, w ilu mityngach uczestniczę, ile rozmów odbyłam z moją sponsorką i innymi kobietami w programie, często pozwalam, by osobowości przeniknęły do istoty mojego jestestwa. I tak jak Syzyf, który wielokrotnie wtaczał głaz pod górę, tylko po to, by patrzeć, jak znów stacza się w dół, jestem zmęczona.

Przez długi czas wierzyłem, że AA było kluczowe dla mojej trzeźwości. I przez długi czas AA pomagało mi zachować trzeźwość. Ale ciągle zadawałem sobie pytanie, czy są inne sposoby na utrzymanie trzeźwości. Myślałem o tym, żeby poszukać innych grup wsparcia dla osób zdrowiejących. Poczucie winy mnie pokonało, więc się powstrzymywałem. Ale pewnego dnia wziąłem głęboki oddech i poszedłem na spotkanie Refuge Recovery w San Fernando Valley. Medytacja grupowa na tym spotkaniu wywarła na mnie wpływ. Jeśli chodzi o mnie, to samo spotkanie było warte 100 spotkań AA. Chciałem kontynuować chodzenie na spotkania Refuge, ale jak to się mówi, życie się zdarza. Musiałem się przeprowadzić i wylądowałem w małym miasteczku w hrabstwie Kern. Niestety, było tam tylko jedno spotkanie Refuge Recovery, około godziny drogi stąd, w Bakersfield. Zadzwoniłem do sekretarza, aby uzyskać więcej informacji. Powiedział mi, że był jedyną osobą, która uczestniczyła w spotkaniu, ale kontynuował je, mając nadzieję, że w końcu ktoś się pojawi.

Reklama sponsorowanaTen sponsor zapłacił za umieszczenie tej reklamy w tej sekcji. googletag.cmd.push(function() { googletag.display('div-gpt-ad-937853169178233538-9'); });

Postanowiłem więc trzymać się spotkań AA.

Łatwiej powiedzieć niż zrobić.

W tym małym miasteczku codziennie odbywają się od dwóch do trzech spotkań AA, średnio 19 tygodniowo. Większość spotkań zaczyna się o 19:00 lub 19:30. Mam więcej możliwości wyboru z menu w lokalnym Burger King. W końcu poszedłem na poniedziałkowe spotkanie w lokalnym sąsiedztwie. Podczas tego pierwszego spotkania poczułam się komfortowo: kobiety dały mi swoje numery telefonów i nawet kawa, która zwykle smakuje gorzej niż herbata walerianowa, była pyszna. Wypiłam trzy filiżanki. Zjadłam ciasteczka. Zamiast się dzielić, co zwykle robię na spotkaniach, słuchałam. Podczas przerwy rozmawiałem z kilkoma członkami AA, w tym z mężczyzną o imieniu Paul. Na koniec spotkania pomogłem sekretarce posprzątać. Powiedziałem sobie, że wrócę na spotkanie w następnym tygodniu.

W poniedziałki miałem terapię o 16.00, a potem wizytę w Burger Kingu, gdzie kupiłem wegetariańskiego burgera, mrożoną kawę i nuggetsy z kurczaka dla moich psów. Z jedzeniem pojechałem nad lokalne jezioro i wyszedłem na spacer z psami między 17:30 a 19:00. Po naszej długiej wędrówce, poszedłem na spotkanie.

Cóż za wspaniały dzień na wyzdrowienie! pomyślałem.

Na drugim nabożeństwie sekretarka poprosiła mnie o prowadzenie. Byłam niespokojna, ale podzieliłam się moim doświadczeniem, siłą i nadzieją. Powiedziałam grupie, że kiedy ostatni raz piłam, nie mogłam przestać wymiotować. Od tamtej pory miewam mdłości na widok butelki wina lub na samą myśl o piciu. Być może zostałem klasycznie uwarunkowany, jak jeden z psów Pawłowa - powiedziałem. Kiedy wspomniałam o Pawłowie, zobaczyłam kilka zdezorientowanych spojrzeń w pokoju. Niezrażony podkreślałem, jak ważne jest wykonywanie kroków, znalezienie sponsora i chodzenie na mitingi. Skoro wspomniałam o psach Pawłowa, prawdopodobnie wspomniałam też o moich pitbulach. Zwykle, kiedy wspominam o moich psach, zdradzam też, że mieszkam z nimi sam.

Reklama sponsorowanaTen sponsor zapłacił za umieszczenie tej reklamy w tym dziale. googletag.cmd.push(function() { googletag.display('div-gpt-ad-937853169178233538-14'); });

Po spotkaniu zapaliłem papierosa i rozmawiałem z kobietą, która była trzeźwa od 20 lat. Kiedy rozmawialiśmy, zauważyłem, że Paul stał kilka stóp dalej, rozmawiając z jakimś członkiem. Raz na jakiś czas zerkał w moją stronę.

Gdy kobieta wyszła, skierowałam się w stronę swojego samochodu. Paweł krążył wokół jak komar. Zanim zdążyłam odetchnąć, zapytał mnie o mój numer telefonu. Moja odpowiedź była żałosna. Powiedziałam: "Czy mogę dać ci swój numer telefonu w przyszłym tygodniu?". Paul wybuchnął, że był samotny i szukał dziewczyny, i że może ja też byłem samotny. Powiedział, że jest dla mnie bardzo atrakcyjny i że szuka związku. Jestem zaskoczona, że nie padł na kolana i nie oświadczył się. Starszy pan w zasięgu słuchu szybko odszedł, jakby był kelnerem przerywającym parze młodej jedzenie kolacji w podróży poślubnej. Wybełkotałam coś głupiego i pobiegłam do samochodu, gdzie jeden z moich psów z zatroskaną miną przyciskał nos do szyby.

Od tego fiaska z Paulem nie byłem na spotkaniu.

Naturalnie, zadręczałem się tym. Co jest ze mną nie tak? Zasady przed osobowościami! Na litość boską, nie jestem nowicjuszem! Jeżeli zobaczę go ponownie i poprosi mnie o numer telefonu, wystarczy, że odmówię! O co chodzi z tym, że Paul powiedział mi, że jest dla mnie atrakcyjny i że jest samotny? Dlaczego, do cholery, zasugerował, że jestem samotna? Teraz czuję się jak Eleanor Rigby. Co za palant. Przestań! Nie myśl w ten sposób. Miłość i tolerancja to nasz kodeks. Zasady przed osobowościami, pamiętasz?

Chociaż mogę wyrecytować większość 12 Tradycji w dosłownym brzmieniu, ponownie zbadałem znaczenie słów "zasady przed osobowościami". W sieci znalazłem wpis NA Just For Today z 25 października:

Co tak naprawdę oznacza "zasady przed osobowościami"? Oznacza to, że praktykujemy uczciwość, pokorę, współczucie, tolerancję i cierpliwość wobec wszystkich, niezależnie od tego, czy ich lubimy, czy nie. Stawianie zasad przed osobowościami uczy nas traktować wszystkich jednakowo. Dwunasty Krok prosi nas, abyśmy stosowali zasady we wszystkich naszych sprawach; Dwunasta Tradycja sugeruje, abyśmy stosowali je w naszych relacjach z każdym.

Powiedziałam sobie, że kiedy następnym razem zobaczę Paula, będę praktykować zasadę szczerości. Gdyby ponownie poprosił mnie o mój numer telefonu, po prostu powiedziałabym: "Nie".

Ale nadal nie chcę wracać na to spotkanie.

Poza uaktywnieniem wspomnienia z przeszłości, moje doświadczenie z Paulem wywołało mieszane uczucia, jakie mam w stosunku do AA. W przeszłości pozwalałem, by wiele osobowości, które spotykałem na mityngach, wkradło się do mojej psychiki. Próbowałem skupić się na zasadach przed osobowościami, ale kiedy nie osiągałem zadowalających rezultatów, zaczynałem nienawidzić samego siebie.

Nie chodzę na mityngi, żeby się bić. Chodzi przecież o wyzdrowienie, prawda? Ale po sześciu i pół roku mam już dość spotykania palantów vel osobowości na mityngach AA. Jest ich tam wielu. Wystarczy pójść na spotkanie AA i jestem pewien, że będzie tam co najmniej jedna osoba, która będzie pocierać cię w zły sposób. Dla mnie wyzdrowienie polega na znalezieniu przystani, miejsca, w którym czuję się bezpiecznie.

Chociaż wiem, że na wszystkich mityngach są osobowości, medytacja, której doświadczyłem na mityngu Refuge Recovery kilka lat temu, pozostawiła długotrwałe wrażenie. Kiedy wyszedłem z tego spotkania, poczułem się umocniony. W przeważającej części nie czuję się zainspirowany, kiedy wychodzę z mityngu AA. Kiedy wyszedłem z tego ostatniego poniedziałkowego spotkania, czułem się pusty jak opona. Ostatnio czuję się zdmuchnięty w prawdziwym świecie. Nie muszę się tak czuć również na mityngu. W międzyczasie medytuję, chodzę na długie spacery z moimi psami, piszę i chodzę na terapię. Aha, i nie mam zamiaru pić, ani nie chcę.

W ciągu najbliższego miesiąca lub czegoś w tym stylu, planuję przenieść się z powrotem do cywilizacji. Będę mógł wrócić do szerokiego wyboru spotkań Refuge Recovery. W międzyczasie zadzwonię do sekretarki z Bakersfield i zapytam, czy to konkretne spotkanie przyciągnęło innych zainteresowanych. Jeśli nie, to może będę pierwszy.